Miasteczko w którym stacjonował mój miaużon. W zasadzie to pracował i spał, na nic więcej biedny nie miał czasu. Miejsce spokojne, najspokojniejsze z tych które do tej pory w UK zobaczyłam. No może z wyjątkiem Weston, ale to była tylko wycieczka.
Duzo było tu Polaków. Jak dla mnie za dużo, ale zdaje się, taka była polityka firmy która zajmowała się remontem Tesco, a w której wszyscy pracowali.
No nic, przynajmniej było do kogo dziób w ojczystym języku otworzyć...