Geoblog.pl    trini    Podróże    Podróże małe i duże    Wielka podróż na Wyspy Brytyjskie cz. IV Bristol rok 2005
Zwiń mapę
2008
17
lip

Wielka podróż na Wyspy Brytyjskie cz. IV Bristol rok 2005

 
Wielka Brytania
Wielka Brytania, Bristol
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4617 km
 
Bristol. Miasto fajne, aczkolwiek dla mnie miejsce katorgi. Ciężko było z pracą oj ciężko... Załapywałam się tylko na dorywcze zajęcia przy produkcji fajerwerków, albo w sortowni listów. No nic, żyje się dalej, przynajmniej popatrzeć było na co... ;)
Na każdym kroku murzyn usiłujący mnie poderwać, no może tutaj nie chciałam na nich patrzeć, a zajmowałam się tylko tym, żeby mi dali święty spokój, ale generalnie było miło.
W komunikacji miejskiej wielu kierowców to Polacy, Angole całkiem mili, nie wiem czy sprawiałam wrażenie sympatycznej, czy toich wrodzona flegma, nie mniej nie było tak strasznie.
Najbardziej chyba mnie o drganie wściekłości przyprawiali Hindusi... Jacyś tacy sztuczni,plastikowi w relacjach, zdecydowanie bardziej niż Angole.

Lecz po mimo wszystko coś złego krąży w powietrzu w tym Bristolu...
Nie pamiętam, jaka to ulica, ale wynajmowałam z siostrą i szwagrem mieszkanie na osiedlu Temple Key.
I okazało się, że ten angol co nam wynajmował to mieszkanie to niezły świr, na dodatek narkoman. Przychodziły do niego jakieś dziwne typy, co to im się pod kurtką spluwy odznaczały, nad nami mieszkała prostytutka i ciągle do niej jacyś klienci wchodzili. No może prostytutka to nie była wina ćpuna, ale dopełniała obrazu całości.
W końcu wyszło tak, że mama przysłała nam paczkę z Polski, nie było nas w domu a zdarzyło się, że ten cholernik przechwycił awizo, i po prostu ukradł nam tę paczkę.
No to wróciliśmy, spakowaliśmy się i daliśmy nogę, razem z superaśnymi (bo nowymi) kołdrami w ramach rekompensaty za ukradzioną paczkę, i nie chcieliśmy już nic więcej z tym świrem mieć wspólnego.

Z tego co czytałam na blogu Aalisi, to też miała niezbyt miłe przeżycia...
Coś złego tam krąży...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (24)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
vicealigator
vicealigator - 2008-08-02 13:27
Mialas pecha do sasiadow. To sie moze zdarzyc wszedzie.
Wierz mi, ze Bristol w porownaniu z np. Manchesterem, gdzie mieszkalem wczesniej to oaza spokoju. I miasto ladne, a okolice - cudne :)
 
 
trini
Anna Korzeniewska
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 61 wpisów61 7 komentarzy7 259 zdjęć259 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
10.08.2008 - 17.08.2008
 
 
16.07.2008 - 17.07.2008